Maraton MTB ŚLR- Zagnańsk
                    
                    
          
                    - 
          DST
          51.00km
          
 
                              -  
          Teren
          45.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:01
          
 
                              - 
          VAVG
          16.91km/h
          
 
                              - 
          VMAX
          53.74km/h
          
 
                              - 
          Temperatura 
          30.0°C
          
 
                                                            - 
          Podjazdy
          700m
          
 
                              - 
          Sprzęt KROSS HEXAGONV3
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      Do Zagnańska dotarliśmy pociągiem co aby za bardzo się nie forsować. W jednym krótkim składzie pociągu było nas ok 25 rowerzystów. Było ciekawie, pan konduktor delikatnie się pienił ,zwłaszcza na bikerów z Ostrowca że nie zgłosili grupy rowerowej (byłaby wtedy opcja rozciągnięcia wagonu :D).
Po krótkiej rozgrzewce ustawiamy się w sektorze. Jadę z nastawieniem że na szerokim pudle się nie zmieszczę bo jest nas dużo w mojej kat czyli 9 dziewczyn i oczywiście ten długi start-sprint który mnie dobija oraz kilkadziesiąt km sprinterskich ,płaskawych szutrówek.
 Pierwsze 10km to była prawie samotna jazda,wszyscy sprinterzy byli przede mną. Po skręcie na odcinek techniczny zaczęli mi się pojawiać . Łykałam ich po kolei, chyba ze 20 osób -dziewczyn i chłopaków. Nie mogli sobie poradzić z krótkim, delikatnie błotnisto-kamiennym zjazdem i płyciutką rzeczką. Po technicznym znów pojawiła się sptinterska szutrówka, która ciągnęła się ok 10km, na niej właśnie osiągnęłam rekord szybkości. Ostry skręt w lewo i nareszcie mój ulubiony techniczny odcinek. Na nim właśnie minęłam ostatecznie moją rywalkę Izę(5miejsce). Przez kilka km czułam że siedzi mi na kole ale chyba nie dała rady gonić. A ja zaś nie uciekałam ,jechałam swoim tempem i miałam świadomość do końca że Iza prześcignie mnie na długiej ostatniej szutrówce. Na moje szczęście tak się nie stało :)
Zawiodłam się na bufecie :( 
Zbliżając się do niego darłam się z daleka żeby podali mi batonika. Zwolniłam trochę z tego powodu, niestety mają refleks szachisty, nie zdążyli. Przejechałam wkurzona. Pocieszałam się tym ,że przed startem kupiłam sobie żel z kofeiną. Na asfaltówce przed Świnią Górą otworzyłam go i wciągnęłam połowę ,resztę zostawiłam na później. 
Po punkcie kontrolnym zaczął się morderczy ,prawie godzinny sprint i o dziwo!...nikt mnie nie prześcignął :)
Dojeżdżając do mety nie miałam świadomości że będę na szerokim pudle. Wyniki się opóźniały . Dopiero po ok 30min przyszedł kolega Jarek i pogratulował nam czyli mnie i Wioli szerokiego ( Wiola 3 miejsce )
Kolejny maraton 18- go sierpnia w Łagowie.
Kilka razy muszę pojechać na Św. Krzyż. Kilku km podjazd to dobry trening.
Parę razy też muszę odwiedzić las koło szpitala czyli krótkie korzenno-kamieniste zjazdy i podjazdy.
Pogaduchy z Wiolą przed startem. Ja po lewej stronie z zielonym plecaczkiem :)
 © mysza
Po zablokowaniu przez zielonych ,narwanych bikerów  w końcu ruszyłam
 © mysza
Punkt kontrolny . Jeszcze ok 1h do mety
 © mysza
Szerokie pudło ! :D
 © mysza
Kategoria Maraton MTB
komentarze






