Ucieczka przed kataklizmem :D
                    
                    
          
                    - 
          DST
          88.55km
          
 
                                        -  
          Czas
          03:59
          
 
                              - 
          VAVG
          22.23km/h
          
 
                              - 
          VMAX
          55.73km/h
          
 
                              - 
          Temperatura 
          24.0°C
          
 
                                                            - 
          Podjazdy
          770m
          
 
                              - 
          Sprzęt KROSS HEXAGONV3
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      Znów pogoda popsuła mi plany. Z drugiej strony miałam tylko jechać na Występę i "baypasy". Dojeżdżając do celu pomyślałam sobie że dam radę pojechać setkę. W łepetynie od razu ustaliłam sobie plan. 
-KLONÓW
-DOLINA MARCZAKOWA
-MASŁÓW
-ŚW.KATARZYNA
-KAKONIN
-ŚW.KRZYŻ
-NOWA SŁUPIA
-PAWŁÓW
-STARACHOWICE
-PARSZÓW...i do domu.
Niestety plany poszły się bujać. Wjechałam na szczyt Doliny Marczakowej i stwierdziłam że z planów nici :( Dookoła zaczęły zbierać się chmury burzowe a na Św. Krzyżu już lało. 
Masłów,Ciekoty i dotarłam do Św.Katarzyny. Wypiłam szybko mocną czarną kawę ,zjadłam hot-doga i już było czarno dookoła. W Bodzentynie zaczęły już mnie delikatnie straszyć duże krople deszczu. Zastanawiałam się czy czasem nie skręcić do kogoś na podwórko i schować się pod dach. Przejechałam kilkaset metrów i przestało straszyć tylko co jakiś czas słychać było trzaskające pioruny. Jakieś 3km od Bodzentyna zatrzymałam się na chwilę zobaczyłam że za mną jest czarne niebo i taka sama czarna ściana deszczu. Z duszą na ramieniu dotarłam do Barbary. Burza zatrzymała się nad Bodzentynem i Pasmem Klonowskim .Docierając do Suchedniowa zobaczyłam że chmury się porozrywały. Do domu przyjechałam sucha...prawie sucha. Pół godziny przed moim przyjazdem w Skarżysku była ulewa i tym samym asfalt był mokry więc trochę wody z tylnego koła(mimo że miałam błotniki) polało mi się na plecy :D
Zjazd z Doliny Marczakowej. Chmury burzowe podążające w stronę Skarżyska
 © mysza
Doliną Lubrzanki
 © mysza
W tle G. Miejska w Bodzentynie
 © mysza
Nadciągający kataklizm
 © mysza
Kategoria Gdzie mnie zawieje
komentarze
Ja to tam w ogóle błotników nie lubię, i jeśli jest u mnie (możliwość i chęć to je zdejmuję - teraz jeżdżę bez błotników chociaż ryzykuję dużo bo pogoda w kratkę) ale jeśli już muszę założyć to zakładam błotnik taki który chroni plecy przed błotem (bo inne to przecież bezsensu)
No może mokre ale z góry :) np takie http://allegro.pl/blotniki-simpla-hammer-2-sde-24-26-28-29-najtaniej-i3247481659.html






