Dwie setki :D
-
DST
119.60km
-
Teren
35.00km
-
Temperatura
30.0°C
-
Podjazdy
1600m
-
Sprzęt KROSS HEXAGONV3
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dla jasności ...
Pierwsza setka biegowa, Tomq
Moja bikowa druga :D
Pobudka o trzeciej rano aby w biurze zawodów być o 5-tej
Tomq , szykuje sobie przepaki a ja obmyślam plan , jak jechać. Pogoda jak narazie idealna, czyli delikatne zachmurzenie i tak ma być , podobno do 10-tej
Wymyśliłam sobie , że postaram się całą trasę przejechać, kto mnie wyprzedzi to wyprzedzi , ja będę jechać swoje, spotkamy się na mecie .
Wyjechałam pół h przed startem Ultrasów.
Niestety łatwiej pomyśleć niż zrealizować
Po 15-tu km miałam już dosyć
Dosyć pchania pod pionowe górki bika
Dosyć ściągania bika w dół
zaznaczę, że to były piony...trochę jeszcze pamiętam jak się zjeżdża , te nie były dla mnie do zjazdu
i dosyć komarów i pokrzyw !!!
Na 20-tym km postanowiłam poczekać na Tomq i powiedzieć, że spotkamy się w Chęcinach, jadę asfaltem
Tomq , przyjął to ze zrozumieniem. Jeszcze był pełny optymizmu , nawet rzucił mi dwa musy , bo podobno ma za dużo w kieszonkach i ich nie potrzebuje.
Bufety mieli co 25km
Tomq w przepaku miał niezbędne rzeczy aby w razie potrzeby z nich skorzystać
Na drugim bufecie za Chęcinami zabrał z worka kijki, później powiedział, że mu życie uratowały
O 13-tej zadzwoniłam do Tomq , że będę na niego czekać na trzecim bufecie. Powiedział, że będzie za 2-3h.
Mając trochę czasu , odnalazłam z trudem sklep spoż.
Jedzenia mi nie brakowało ale napoje się kończyły a upał zaczął się nasilać
Przy okazji podjechałam pod Miedziankę. Szkoda, że nie pojechałam dalej , bo zobaczyłabym ,że ktoś majstrował przy strzałkach na trasie ;(
Stokowkę w końcu też zaliczyłam. Na maratonach oczywiście nie było czasu aby popatrzeć jak chłopacy wspinają się po skałkach :)
Pokąsana przez krwiopijców dotarłam do ostatniego bufetu.
W oczekiwaniu na mojego Ultrasa zastanawiałam się jak z tej dziury wyjechać :(
Trasą ultra ?....nie !!!...Patrol !...Trupień !...wydoiliby ze mnie wszystkie siły :(
No dobra...zrobię pętlę ale przynajmniej komarce mnie nie zjedzą
Tomq przybiegł po 17-tej czyli trochę dłużej mu zeszło niż zaplanował.
Powiedział, że kilka km za drugim bufetem , zaczęła się rzeźnia. W pewnym momencie stanął i pomyślał, że już dalej nie da rady iść, bo o biegnięciu już nie było mowy.
Tak na marginesie Tomq najdłuższy przebiegnięty dyst. to 62 km
Wszystko miał przy sobie co potrzeba biegaczowi
Zero cienia i bardzo wysoka temp robi jednak swoje
Na dodatek na Miedziance ktoś pomieszał strzałki i krążył trochę, zanim znalazł właściwą drogę.
Dotarł do bufetu i to najważniejsze.
Pomogłam mu trochę z przeładowaniu się, odkręciłam magnez aby wlał w siebie. Nawet trochę starał się żartować
Ma dwie opcje :
Poddać się ?
albo...
biec dalej do mety przez 5h
Teraz już będzie z górki, powiedziałam
Dużo cienia , chłodniej , dasz radę !
Pobiegł
Przed 21-szą zadzwoniłam gdzie już jest .
Słyszałam , że nie jest zmęczony tylko wkurwiony , że na sam koniec Org dał tyle górek , że normalnie na dupie zjeżdżać musi.
Powiedziałam , że wyjeżdżam po niego, ma wyluzować. Bałam się trochę bo już szarówka a w lesie prawie ciemno.
Nie miał czołówki , więc martwiłam się podwójnie.
Włączyłam migacze i w las
Zanim spotkaliśmy się zobaczyłam.....świetliki !!!!!..kilkadziesiąt świetlików !!!!
Poprawiając mężusiowi humor, zagadywałam o świetlikach :D
Blisko mety , powiedziałam żeby nie robił gniewniej miny tylko zmęczenie hahahaha
TOMQ ULTRAS !!!!
PS. Nie planuje kolejnej setki i z tego co się dowiedziałam ...nie on jedyny z tej imprezy :D :D
Kategoria Gdzie mnie zawieje